Następnego
dnia Grzesiek do mnie zadzwonił i powiedział, że o 12 mam być na
hali. Ubrałam się i już miałam wyjść, gdy zatrzymał mnie
Petro.
-Gdzie
idziesz?- spytał oschło.
-Chyba
znalazłam pracę. Idę na spotkanie.
-W
końcu. Pamiętaj, że musisz dużo zarabiać.
-Muszę
w ogóle zarabiać. Obecnie nie ma dla mnie znaczenia ile.
-Musisz
spłacić dług.
-Wiem
nie musisz mi ciągle o tym przypominać.
Wzięłam
torebkę i wyszłam. Dogonił mnie i złapał mocno za rękę.
-Petro
to boli. Puść mnie.
-Nie
pozwolę się ignorować. Pamiętaj o tym- puścił mnie i wrócił
do mieszkania.
Lekko
przestraszona wyszłam z bloku. Po 15 minutach byłam na hali. Kosok
już na mnie czekał. Podałam mu rękę. Przytrzymał ją i
pociągnął mnie lekko do siebie.
-Kto
ci to zrobił?
Na
mojej ręce były siniaki, które powstały wczoraj, gdy Petro złapał
mnie za rękę.
-To
nic.
-To
on prawda?
-To
raczej nie jest twój interes. Nie rozmawiajmy o tym. To co z pracą?
-Chodź.
Poszliśmy
korytarzem. Środkowy zapukał do drzwi. Gdy usłyszeliśmy „proszę”
weszliśmy.
-To
jest Marina- przedstawił mnie- Ma zostać fizjoterapeutką.
-A
to pani. W takim razie witam. Pomogę pani „wejść” w drużynę.
Powiem co należy do pani obowiązków.
-Dziękuję,
a umowa?
-A
tak. Proszę- podał mi papier.
Wzięłam
i zaczęłam czytać. Nie sądziłam, że pensja będzie tak wysoka.
Dzięki temu w niedługim czasie mogłabym spłacić dług.
Podpisałam umowę.
-Szybko
się zgodziłaś.
-Nie
potrzebuję więcej czasu do namysłu. Potrzebuję tej pracy.
-W
takim razie przedstawię ci resztę zespołu.
Poszliśmy
na halę. Siatkarze się rozgrzewali. Staliśmy z boku i
przyglądaliśmy się ich wysiłkom. Gdy zeszli na przerwę
podeszliśmy do nich. Usłyszałam lekkie gwizdy i zarumieniłam się.
-To
jest Marina. Od dziś będzie waszą nową fizjoterapeutką.
-To
ja już się piszę na masaż- podniósł się Achrem.
-I
ja- Bartman też wstał.
Po
treningu ta dwójka pojawiła się u mnie. Wykonałam wszystkie
masaże. Myślałam, że to już wszyscy, ale pojawił się
Grzesiek.
-Załapię
się jeszcze?- spytał.
-Jasne-
uśmiechnęłam się- Dziękuję ci bardzo. Dzięki tobie mam tę
pracę..
-Nie
ma sprawy- zaczęłam go masować- Czym wracasz do domu?
-Na
nogach idę.
-To
ja cię odwiozę- zaproponował.
-Na
prawdę nie trzeba. Poradzę sobie.
-Nalegam.
-No
dobra.
Po
skończonej pracy wyszłam przed halę. Za chwilę koło mnie pojawił
się Kosa. Otworzył mi drzwi, a sam zajął miejsce kierowcy.
-I
jak pierwszy dzień?- spytał.
-Bardzo
dobrze. Robię to co umiem. Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
Dużo
rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Opowiadał mi o każdym zawodniku.
Mówił na którego uważać, bo może jakiś kawał wywinąć, który
jest opanowany. Nagle dostałam SMS-a od Petra: „Natychmiast wracaj
do domu”. Przestraszyłam się. Gdy zajechaliśmy pod blok szybko
wysiadłam.
-Czekaj-
Grzesiek mnie zatrzymał- Przyjadę jutro po ciebie.
-Nie
trzeba, naprawdę.
-I
tak będę czekał- powiedział i mrugnął, a potem odjechał.
Weszłam
do mieszkania. W salonie zastałam Petra.
-Kto
to był?- mówił przez zaciśnięte zęby.
-Znajomy.
Pomógł mi dostać pracę.
Podszedł
i uderzył mnie. Nigdy się tego po nim nie spodziewałam. W moich
oczach pojawiły się łzy.
-Nie
wierzę ci- powiedział.
-Nic
nie zrobiłam.
-Mam
nadzieję, że nie będę musiał znów tego robić. Myślę, że to
doprowadzi cię do porządku.
To tak, żeby was zaciekawić pierwszy rozdział. Na kolejny będzie trzeba chyba długo czekać, bo mam jeszcze dwa blogi, ale może jakoś się wyrobię w końcu weekend, a potem majówka. Komentujcie czy podoba wam się pomysł :)