piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział I

         Następnego dnia Grzesiek do mnie zadzwonił i powiedział, że o 12 mam być na hali. Ubrałam się i już miałam wyjść, gdy zatrzymał mnie Petro.
-Gdzie idziesz?- spytał oschło.
-Chyba znalazłam pracę. Idę na spotkanie.
-W końcu. Pamiętaj, że musisz dużo zarabiać.
-Muszę w ogóle zarabiać. Obecnie nie ma dla mnie znaczenia ile.
-Musisz spłacić dług.
-Wiem nie musisz mi ciągle o tym przypominać.
Wzięłam torebkę i wyszłam. Dogonił mnie i złapał mocno za rękę.
-Petro to boli. Puść mnie.
-Nie pozwolę się ignorować. Pamiętaj o tym- puścił mnie i wrócił do mieszkania.
Lekko przestraszona wyszłam z bloku. Po 15 minutach byłam na hali. Kosok już na mnie czekał. Podałam mu rękę. Przytrzymał ją i pociągnął mnie lekko do siebie.
-Kto ci to zrobił?
Na mojej ręce były siniaki, które powstały wczoraj, gdy Petro złapał mnie za rękę.
-To nic.
-To on prawda?
-To raczej nie jest twój interes. Nie rozmawiajmy o tym. To co z pracą?
-Chodź.
Poszliśmy korytarzem. Środkowy zapukał do drzwi. Gdy usłyszeliśmy „proszę” weszliśmy.
-To jest Marina- przedstawił mnie- Ma zostać fizjoterapeutką.
-A to pani. W takim razie witam. Pomogę pani „wejść” w drużynę. Powiem co należy do pani obowiązków.
-Dziękuję, a umowa?
-A tak. Proszę- podał mi papier.
Wzięłam i zaczęłam czytać. Nie sądziłam, że pensja będzie tak wysoka. Dzięki temu w niedługim czasie mogłabym spłacić dług. Podpisałam umowę.
-Szybko się zgodziłaś.
-Nie potrzebuję więcej czasu do namysłu. Potrzebuję tej pracy.
-W takim razie przedstawię ci resztę zespołu.
Poszliśmy na halę. Siatkarze się rozgrzewali. Staliśmy z boku i przyglądaliśmy się ich wysiłkom. Gdy zeszli na przerwę podeszliśmy do nich. Usłyszałam lekkie gwizdy i zarumieniłam się.
-To jest Marina. Od dziś będzie waszą nową fizjoterapeutką.
-To ja już się piszę na masaż- podniósł się Achrem.
-I ja- Bartman też wstał.
Po treningu ta dwójka pojawiła się u mnie. Wykonałam wszystkie masaże. Myślałam, że to już wszyscy, ale pojawił się Grzesiek.
-Załapię się jeszcze?- spytał.
-Jasne- uśmiechnęłam się- Dziękuję ci bardzo. Dzięki tobie mam tę pracę..
-Nie ma sprawy- zaczęłam go masować- Czym wracasz do domu?
-Na nogach idę.
-To ja cię odwiozę- zaproponował.
-Na prawdę nie trzeba. Poradzę sobie.
-Nalegam.
-No dobra.
Po skończonej pracy wyszłam przed halę. Za chwilę koło mnie pojawił się Kosa. Otworzył mi drzwi, a sam zajął miejsce kierowcy.
-I jak pierwszy dzień?- spytał.
-Bardzo dobrze. Robię to co umiem. Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Opowiadał mi o każdym zawodniku. Mówił na którego uważać, bo może jakiś kawał wywinąć, który jest opanowany. Nagle dostałam SMS-a od Petra: „Natychmiast wracaj do domu”. Przestraszyłam się. Gdy zajechaliśmy pod blok szybko wysiadłam.
-Czekaj- Grzesiek mnie zatrzymał- Przyjadę jutro po ciebie.
-Nie trzeba, naprawdę.
-I tak będę czekał- powiedział i mrugnął, a potem odjechał.
Weszłam do mieszkania. W salonie zastałam Petra.
-Kto to był?- mówił przez zaciśnięte zęby.
-Znajomy. Pomógł mi dostać pracę.
Podszedł i uderzył mnie. Nigdy się tego po nim nie spodziewałam. W moich oczach pojawiły się łzy.
-Nie wierzę ci- powiedział.
-Nic nie zrobiłam.
-Mam nadzieję, że nie będę musiał znów tego robić. Myślę, że to doprowadzi cię do porządku.

To tak, żeby was zaciekawić pierwszy rozdział. Na kolejny będzie trzeba chyba długo czekać, bo mam jeszcze dwa blogi, ale może jakoś się wyrobię w końcu weekend, a potem majówka. Komentujcie czy podoba wam się pomysł :)

wtorek, 23 kwietnia 2013

Prolog

       Tu jest zupełnie inaczej niż na Ukrainie. Można spokojnie pracować,żyć. Gdy wyjeżdżałam bałam się czy sobie poradzę. W rodzinnym kraju nie miałam nikogo. Wychowałam się w domu dziecka. Petro pomógł mi przyjechać do Polski. Przez długi czas troszczył się o mnie i starał się pomóc jak tylko może. Myślałam, że znalazłam kogoś wyjątkowego, jednak okazało się inaczej. Pomagał wielu Ukrainkom wyjechać, a ja byłam jedną z nich. Mimo wszystko zostałam z nim i miałam nadzieję na szczęśliwe życie, założenie rodziny. Szybko zaaklimatyzowałam się w Rzeszowie, jednak pracy dalej szukałam. Wtedy zaczęły się kłopoty.
-Marina- Petro złapał mnie mocno za rękę.
-To boli.
-Przeżyjesz- otworzyłam szeroko oczy. Nigdy mnie tak nie traktował- Musisz znaleźć pracę. Jesteś mi coś winna. Gdyby nie ja nadal siedziałabyś w tej dziurze na Ukrainie.
-Wiem. Jestem ci wdzięczna za to.
-Ty nie masz mi być wdzięczna tylko spłacić dług.
-Wiesz, że szukam pracy, ale na razie nie mogę znaleźć.
-To znajdź- puścił mnie w końcu i wyszedł z mieszkania.
Po policzku poleciały mi łzy. Szybko je otarłam, wzięłam kurtkę i wybiegłam z domu. Nie wiedziałam gdzie idę. Chciałam znaleźć się jak najdalej. Biegłam przed siebie i niechcący wpadłam na kogoś.
-Przepraszam- powiedziałam nie podnosząc głowy.
-Nie ma za co- gdy chciałam odejść zatrzymał mnie- Coś się pani stało?
-Nie- wyminęłam go, ale mnie dogonił.
-Mogę jakoś pomóc?
-Jeśli ma pan jakąś wolną posadę jasne- powiedziałam z sarkazmem.
-Coś się znajdzie- dopiero teraz spojrzałam na niego.
Był to wysoki, a nawet bardzo wysoki brunet z czekoladowymi oczami i lekkim zarostem. Jego uśmiech sprawił, że też się uśmiechnęłam.
-Zapraszam na kawę. A tak w ogóle jestem Grzesiek- podał mi rękę.
-Marina- uścisnęłam ją.
Poszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy kawę.
-Skąd jesteś?- spytał.
-A skąd pomysł, że nie jestem z Rzeszowa?
-Twój akcent wszystko zdradza.
-No tak, akcent. Z Ukrainy- był lekko zdziwiony- Mówiłeś coś o pracy.
-A tak- po chwili powiedział- Co umiesz?
-Skończyłam studia fizjoterapeutyczne, ale pracowałam w różnych miejscach.
-To nie ważne. Potrzebujemy fizjoterapeutki w Resovii.
-Wiedziałam, że skądś cię znam. Jesteś siatkarzem.
-No tak jakoś wyszło- zaśmiał się- Podaj mi swój numer to zadzwonię i powiem ci kiedy będziesz mogła zacząć.
-Ej, a rozmowa w sprawie pracy?
-Pominiemy to- mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam się. Przez to spotkanie zupełnie zapomniałam o Petro. Wtedy zadzwonił. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam.
-MARINA! Gdzie ty jesteś?!- odsunęłam telefon od ucha. Nawet Grzesiek słyszał.
-Na kawie ze znajomym. Zaraz wracam.
-No ja mam nadzieję. Zamiast siedzieć i popijać spokojnie kawę powinnaś szukać pracy.
-Właśnie chyba znalazłam.
-To wracaj do domu.
-Już, zaraz będę- rozłączyłam się- Muszę iść.
-Nie powinnaś pozwalać się tak traktować.
-To nie ważne- wstałam, a środkowy zrobił to samo.
-Odprowadzę cię- zaproponował.
-Nie!- zareagowałam za gwałtownie- Znaczy się. Poradzę sobie, nie trzeba.
-No dobra. To cześć- pocałował mnie w policzek.
Byłam zdziwiona jego zachowaniem. Uśmiechnęłam się i poszłam do domu. Dopiero, gdy stanęłam pod drzwiami poczułam strach. Weszłam i czekałam na wybuch.
-Z kim byłaś?!- Petro od razu znalazł się przy mnie.
-Ze znajomym. Pomoże mi znaleźć pracę.
-Mam nadzieję, że dobrze płatnął. Musisz spłacić dług. Pamiętaj.
-Pamiętam. 

Tak oto rozpoczynam nowego bloga. Jest to zapowiedź dopiero. Będę tu dodawać rozdziały po zakończeniu historii na blogu Siatkarska przyszłość Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :)