wtorek, 23 kwietnia 2013

Prolog

       Tu jest zupełnie inaczej niż na Ukrainie. Można spokojnie pracować,żyć. Gdy wyjeżdżałam bałam się czy sobie poradzę. W rodzinnym kraju nie miałam nikogo. Wychowałam się w domu dziecka. Petro pomógł mi przyjechać do Polski. Przez długi czas troszczył się o mnie i starał się pomóc jak tylko może. Myślałam, że znalazłam kogoś wyjątkowego, jednak okazało się inaczej. Pomagał wielu Ukrainkom wyjechać, a ja byłam jedną z nich. Mimo wszystko zostałam z nim i miałam nadzieję na szczęśliwe życie, założenie rodziny. Szybko zaaklimatyzowałam się w Rzeszowie, jednak pracy dalej szukałam. Wtedy zaczęły się kłopoty.
-Marina- Petro złapał mnie mocno za rękę.
-To boli.
-Przeżyjesz- otworzyłam szeroko oczy. Nigdy mnie tak nie traktował- Musisz znaleźć pracę. Jesteś mi coś winna. Gdyby nie ja nadal siedziałabyś w tej dziurze na Ukrainie.
-Wiem. Jestem ci wdzięczna za to.
-Ty nie masz mi być wdzięczna tylko spłacić dług.
-Wiesz, że szukam pracy, ale na razie nie mogę znaleźć.
-To znajdź- puścił mnie w końcu i wyszedł z mieszkania.
Po policzku poleciały mi łzy. Szybko je otarłam, wzięłam kurtkę i wybiegłam z domu. Nie wiedziałam gdzie idę. Chciałam znaleźć się jak najdalej. Biegłam przed siebie i niechcący wpadłam na kogoś.
-Przepraszam- powiedziałam nie podnosząc głowy.
-Nie ma za co- gdy chciałam odejść zatrzymał mnie- Coś się pani stało?
-Nie- wyminęłam go, ale mnie dogonił.
-Mogę jakoś pomóc?
-Jeśli ma pan jakąś wolną posadę jasne- powiedziałam z sarkazmem.
-Coś się znajdzie- dopiero teraz spojrzałam na niego.
Był to wysoki, a nawet bardzo wysoki brunet z czekoladowymi oczami i lekkim zarostem. Jego uśmiech sprawił, że też się uśmiechnęłam.
-Zapraszam na kawę. A tak w ogóle jestem Grzesiek- podał mi rękę.
-Marina- uścisnęłam ją.
Poszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy kawę.
-Skąd jesteś?- spytał.
-A skąd pomysł, że nie jestem z Rzeszowa?
-Twój akcent wszystko zdradza.
-No tak, akcent. Z Ukrainy- był lekko zdziwiony- Mówiłeś coś o pracy.
-A tak- po chwili powiedział- Co umiesz?
-Skończyłam studia fizjoterapeutyczne, ale pracowałam w różnych miejscach.
-To nie ważne. Potrzebujemy fizjoterapeutki w Resovii.
-Wiedziałam, że skądś cię znam. Jesteś siatkarzem.
-No tak jakoś wyszło- zaśmiał się- Podaj mi swój numer to zadzwonię i powiem ci kiedy będziesz mogła zacząć.
-Ej, a rozmowa w sprawie pracy?
-Pominiemy to- mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam się. Przez to spotkanie zupełnie zapomniałam o Petro. Wtedy zadzwonił. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam.
-MARINA! Gdzie ty jesteś?!- odsunęłam telefon od ucha. Nawet Grzesiek słyszał.
-Na kawie ze znajomym. Zaraz wracam.
-No ja mam nadzieję. Zamiast siedzieć i popijać spokojnie kawę powinnaś szukać pracy.
-Właśnie chyba znalazłam.
-To wracaj do domu.
-Już, zaraz będę- rozłączyłam się- Muszę iść.
-Nie powinnaś pozwalać się tak traktować.
-To nie ważne- wstałam, a środkowy zrobił to samo.
-Odprowadzę cię- zaproponował.
-Nie!- zareagowałam za gwałtownie- Znaczy się. Poradzę sobie, nie trzeba.
-No dobra. To cześć- pocałował mnie w policzek.
Byłam zdziwiona jego zachowaniem. Uśmiechnęłam się i poszłam do domu. Dopiero, gdy stanęłam pod drzwiami poczułam strach. Weszłam i czekałam na wybuch.
-Z kim byłaś?!- Petro od razu znalazł się przy mnie.
-Ze znajomym. Pomoże mi znaleźć pracę.
-Mam nadzieję, że dobrze płatnął. Musisz spłacić dług. Pamiętaj.
-Pamiętam. 

Tak oto rozpoczynam nowego bloga. Jest to zapowiedź dopiero. Będę tu dodawać rozdziały po zakończeniu historii na blogu Siatkarska przyszłość Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz