poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział XXIX

       Zaczęłam sprzątać po imprezie. Chłopaki zostawili po sobie straszny bałagan. W końcu udało mi się uporządkować. Piotrek wyszedł z łazienki.
-Nie musiałaś. Sam bym to zrobił.
-Pozwalasz mi tu mieszkać, więc muszę się jakoś odwdzięczyć.
-Jutro będę przy tobie na rozprawie.
-Nie musisz. Dam radę.
-Ale ja chcę. Zresztą obiecałem to Bartkowi.
Pokręciłam tylko głową i się uśmiechnęłam. Poszłam do łazienki. Wykąpałam się i wysuszyłam włosy. Następnego dnia pojechałam z Pitem do sądu. Strasznie się denerwowałam. Na miejscu czekał już Grzesiek. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego z Nowakowskim. Spojrzał na mnie smutno.
-Wszystko będzie dobrze- Piotrek objął mnie- Zamknął go.
-Mam nadzieję.
-Jest mnóstwo dowodów- włączył się Kosok- Na pewno go aresztują.
Rozpoczęła się rozprawa. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam zeznawać. Ciężko mi było przebywać w jednym pomieszczeniu z Petrem po tym wszystkim co mi zrobił. Patrzył na mnie wrogo. Bałam się, jednak powiedziałam całą prawdę. Po mnie został wezwany Grzesiek. Mówił pewnie. Wtedy poczułam, że nam się uda wsadzić Petra za kratki. Środkowy zajął miejsce obok mnie. Gdy reszta świadków została przesłuchana sąd ogłosił przerwę, żeby się naradzić, a po niej miał zostać ogłoszony wyrok.
-Będzie dobrze- po raz kolejny powiedział mi Piotrek.
-Marina możemy pogadać- Kosa znalazł się koło nas.
-Jasne.
-To ja was zostawię- Pit oddalił się.
Przez chwilę staliśmy w milczeniu. Nikt nie chciał zacząć tego tematu. W końcu Kosok zbliżył się i zaczął.
-Chciałbym, żebyś wiedziała, że szanuję twoją decyzję. Jeśli chcesz być z Bartkiem nie mam prawa się wtrącać, ale nie możesz mi zabronić widywać się z Wiereniką. To moja córka i mam prawo mieć z nią kontakt.
-Wiem- westchnęłam- Będziesz miał. Bartek postanowił na kolejny sezon wrócić do Polski. Ma grać w Rzeszowie.
-Prezes nam nie mówił, że Kuraś dołączy do drużyny.
-To na razie tajemnica, dlatego nie mów nikomu.
-Nie ma sprawy- uśmiechnął się- Cieszę się, że będę mógł się widywać z córką. Chciałbym żebyśmy mimo wszystko zostali … przyjaciółmi. Dla dobra małej.
-Też bym tego chciała. A jak ci się układa z Darią?
-Nie tak jak z tobą.
-Grzesiek.
-Przepraszam- spuścił głowę- Powiedzmy, że jest ok.
Wtedy sąd wezwał nas na ogłoszenie wyroku. Strasznie się denerwowałam. Dopiero po ogłoszeniu poczułam ulgę. Za gwałt, pobicie, czego skutkiem było moje poronienie, porwanie mnie, porwanie dziecka został skazany na 25 lat więzienia. Gdy wyszłam z sali rozpraw uśmiechnęłam się. Piotrek też się uśmiechał.
-Kiedy wracasz do Włoch?- spytał.
-Jutro.
-Tak wcześnie?
-Nie chcę ci siedzieć na głowie, zresztą tęsknię za małą.
-No tak. I pewnie boisz się co zastaniesz po powrocie- zaśmiał się.
-A wcale, że nie. Ufam Bartkowi i wierzę, że jakoś dał radę.
-Jasne, Jasne. Jakoś może dał.
-Radzi sobie z Wiereniką lepiej ode mnie. Potrafi uśpić ją w dwie minuty.
-No nie sądziłem, że aż tak przynudza.
-Dobra wracamy do mieszkania- zarządziłam.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Od razu spakowałam torbę. Chciałam wrócić już do domu. Poszłam do salonu i usiadłam z Piotrkiem.
-Odwieziesz mnie jutro na lotnisko?
-Pewnie. Szkoda, że nie przywiozłaś małej. Mógłbym wziąć ją na trening.
-Uwierz chciałam ją wziąć, ale nie było sensu. Może niedługo ją zobaczysz- uśmiechnęłam się.
Następnego dnia środkowy zawiózł mnie na lotnisko. Pożegnałam się z nim i wsiadłam do samolotu. Podróż strasznie mi się dłużyła, ale w końcu doleciałam na miejsce. Bartek czekał na mnie z małą. Uśmiechnęłam się, pocałowałam go i przejęłam córkę.
-I co?- spytał.
-Petro długo nie wyjdzie z więzienia- powiedziałam zadowolona.
-I bardzo dobrze. Należało mu się.
Pojechaliśmy do domu. Kurek zajmował się małą, a ja się rozpakowałam. Wieczorem położyłam córkę spać. Długo trzymałam ją na rękach i uśmiechałam się. W końcu ułożyłam ją w łóżeczku i cichutko wyszłam. Przed drzwiami czekał Bartek.
-Chodź- powiedział uśmiechnięty.
Zaprowadził mnie do stołu. Był zastawiony świecami i pięknie pachnącą kolacją. Zaskoczył mnie. Odsunął krzesło. Usiadłam, a on zajął swoje miejsce. Śmialiśmy się i jedliśmy. W końcu Bartek spoważniał.
-Marina to jest dla mnie bardzo ważna chwila- zaczął.
-O co chodzi?- nadal nie rozumiałam.
Wstał, wyjął z kieszeni małe, czerwone pudełeczko i przyklęknął przede mną. Zasłoniłam usta dłońmi.
-Marino czy zostaniesz moją żoną?

No jest kolejny. Mam nadzieję, że się podoba, bo to jeden z ostatnich rozdziałów, a właściwie przed ostatni. Został jeszcze tylko jeden i epilog. 

3 komentarze:

  1. Dlaczego mi to robisz dlaczego kończysz . Jak mozesz . Już nie będę z uśmiechem na ustach czekała na kolejny ? Pozdrawiam i całuję :*******

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to nie tak miało być :( Marina miała być z Grześkiem... Dupa -,- Ta jebana Daria się musiała wtrącić.. Szkoda ze już koniec :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę jak Pit: Nieeeeeeeeeeeeeeeee!
    Dlaczegooo? A tak fajnie się czytało! No cóż trzeba uszanować twoja decyzje! :) Bardzo fajny rozdział :D Pozdrawiam i do następnego rozdziału i epilogu :*** /Malina

    OdpowiedzUsuń