Zaczęłam
sprzątać po imprezie. Chłopaki zostawili po sobie straszny
bałagan. W końcu udało mi się uporządkować. Piotrek wyszedł z
łazienki.
-Nie
musiałaś. Sam bym to zrobił.
-Pozwalasz
mi tu mieszkać, więc muszę się jakoś odwdzięczyć.
-Jutro
będę przy tobie na rozprawie.
-Nie
musisz. Dam radę.
-Ale
ja chcę. Zresztą obiecałem to Bartkowi.
Pokręciłam
tylko głową i się uśmiechnęłam. Poszłam do łazienki.
Wykąpałam się i wysuszyłam włosy. Następnego dnia pojechałam z
Pitem do sądu. Strasznie się denerwowałam. Na miejscu czekał już
Grzesiek. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego z
Nowakowskim. Spojrzał na mnie smutno.
-Wszystko
będzie dobrze- Piotrek objął mnie- Zamknął go.
-Mam
nadzieję.
-Jest
mnóstwo dowodów- włączył się Kosok- Na pewno go aresztują.
Rozpoczęła
się rozprawa. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam zeznawać.
Ciężko mi było przebywać w jednym pomieszczeniu z Petrem po tym
wszystkim co mi zrobił. Patrzył na mnie wrogo. Bałam się, jednak
powiedziałam całą prawdę. Po mnie został wezwany Grzesiek. Mówił
pewnie. Wtedy poczułam, że nam się uda wsadzić Petra za kratki.
Środkowy zajął miejsce obok mnie. Gdy reszta świadków została
przesłuchana sąd ogłosił przerwę, żeby się naradzić, a po
niej miał zostać ogłoszony wyrok.
-Będzie
dobrze- po raz kolejny powiedział mi Piotrek.
-Marina
możemy pogadać- Kosa znalazł się koło nas.
-Jasne.
-To
ja was zostawię- Pit oddalił się.
Przez
chwilę staliśmy w milczeniu. Nikt nie chciał zacząć tego tematu.
W końcu Kosok zbliżył się i zaczął.
-Chciałbym,
żebyś wiedziała, że szanuję twoją decyzję. Jeśli chcesz być
z Bartkiem nie mam prawa się wtrącać, ale nie możesz mi zabronić
widywać się z Wiereniką. To moja córka i mam prawo mieć z nią
kontakt.
-Wiem-
westchnęłam- Będziesz miał. Bartek postanowił na kolejny sezon
wrócić do Polski. Ma grać w Rzeszowie.
-Prezes
nam nie mówił, że Kuraś dołączy do drużyny.
-To
na razie tajemnica, dlatego nie mów nikomu.
-Nie
ma sprawy- uśmiechnął się- Cieszę się, że będę mógł się
widywać z córką. Chciałbym żebyśmy mimo wszystko zostali …
przyjaciółmi. Dla dobra małej.
-Też
bym tego chciała. A jak ci się układa z Darią?
-Nie
tak jak z tobą.
-Grzesiek.
-Przepraszam-
spuścił głowę- Powiedzmy, że jest ok.
Wtedy
sąd wezwał nas na ogłoszenie wyroku. Strasznie się denerwowałam.
Dopiero po ogłoszeniu poczułam ulgę. Za gwałt, pobicie, czego
skutkiem było moje poronienie, porwanie mnie, porwanie dziecka
został skazany na 25 lat więzienia. Gdy wyszłam z sali rozpraw
uśmiechnęłam się. Piotrek też się uśmiechał.
-Kiedy
wracasz do Włoch?- spytał.
-Jutro.
-Tak
wcześnie?
-Nie
chcę ci siedzieć na głowie, zresztą tęsknię za małą.
-No
tak. I pewnie boisz się co zastaniesz po powrocie- zaśmiał się.
-A
wcale, że nie. Ufam Bartkowi i wierzę, że jakoś dał radę.
-Jasne,
Jasne. Jakoś może dał.
-Radzi
sobie z Wiereniką lepiej ode mnie. Potrafi uśpić ją w dwie
minuty.
-No
nie sądziłem, że aż tak przynudza.
-Dobra
wracamy do mieszkania- zarządziłam.
Po 15
minutach byliśmy na miejscu. Od razu spakowałam torbę. Chciałam
wrócić już do domu. Poszłam do salonu i usiadłam z Piotrkiem.
-Odwieziesz
mnie jutro na lotnisko?
-Pewnie.
Szkoda, że nie przywiozłaś małej. Mógłbym wziąć ją na
trening.
-Uwierz
chciałam ją wziąć, ale nie było sensu. Może niedługo ją
zobaczysz- uśmiechnęłam się.
Następnego
dnia środkowy zawiózł mnie na lotnisko. Pożegnałam się z nim i
wsiadłam do samolotu. Podróż strasznie mi się dłużyła, ale w
końcu doleciałam na miejsce. Bartek czekał na mnie z małą.
Uśmiechnęłam się, pocałowałam go i przejęłam córkę.
-I
co?- spytał.
-Petro
długo nie wyjdzie z więzienia- powiedziałam zadowolona.
-I
bardzo dobrze. Należało mu się.
Pojechaliśmy
do domu. Kurek zajmował się małą, a ja się rozpakowałam.
Wieczorem położyłam córkę spać. Długo trzymałam ją na rękach
i uśmiechałam się. W końcu ułożyłam ją w łóżeczku i
cichutko wyszłam. Przed drzwiami czekał Bartek.
-Chodź-
powiedział uśmiechnięty.
Zaprowadził
mnie do stołu. Był zastawiony świecami i pięknie pachnącą
kolacją. Zaskoczył mnie. Odsunął krzesło. Usiadłam, a on zajął
swoje miejsce. Śmialiśmy się i jedliśmy. W końcu Bartek
spoważniał.
-Marina
to jest dla mnie bardzo ważna chwila- zaczął.
-O co
chodzi?- nadal nie rozumiałam.
Wstał,
wyjął z kieszeni małe, czerwone pudełeczko i przyklęknął
przede mną. Zasłoniłam usta dłońmi.
-Marino
czy zostaniesz moją żoną?
No jest kolejny. Mam nadzieję, że się podoba, bo to jeden z ostatnich rozdziałów, a właściwie przed ostatni. Został jeszcze tylko jeden i epilog.
Dlaczego mi to robisz dlaczego kończysz . Jak mozesz . Już nie będę z uśmiechem na ustach czekała na kolejny ? Pozdrawiam i całuję :*******
OdpowiedzUsuńAle to nie tak miało być :( Marina miała być z Grześkiem... Dupa -,- Ta jebana Daria się musiała wtrącić.. Szkoda ze już koniec :/
OdpowiedzUsuńBędę jak Pit: Nieeeeeeeeeeeeeeeee!
OdpowiedzUsuńDlaczegooo? A tak fajnie się czytało! No cóż trzeba uszanować twoja decyzje! :) Bardzo fajny rozdział :D Pozdrawiam i do następnego rozdziału i epilogu :*** /Malina