Stałam
przed lotniskiem i czekałam na Piotrka. Miał być wcześniej, ale
napisał mi SMS-a, że stoi w korku i się spóźni. Westchnęłam
tylko. Nie chciałam spotkać Grześka choć wiedziałam, że będzie
na rozprawie. Wtedy podjechał Nowakowski.
-Cześć
Marina- pocałował mnie w policzek i wziął moją torbę.
-Cześć
Pit.
Włożył
walizkę do bagażnika i otworzył mi drzwi. Uśmiechnęłam się do
niego i wsiadłam, a środkowy zajął miejsce kierowcy.
-Jak
się czujesz?- spytał.
-Trochę
się denerwuje. Boję się, że sąd go uniewinni.
-Jest
dużo dowodów. Nie masz szans, żeby go uniewinnili.
-Mam
taką nadzieję.
-Spokojnie.
Dostanie wysoki wyrok- uśmiechnął się do mnie przyjacielsko.
Dojechaliśmy
do mieszkania. Zaniósł mi torbę do pokoju gościnnego, a ja
rozpakowałam się i poszłam do salonu.
-A
jak między tobą i Bartkiem?
-A
dobrze- uśmiechnęłam się- Został sam z Wiereniką i trochę się
martwię.
-No
nic dziwnego. Zostawiać go samego z dzieckiem. Trzeba mieć odwagę.
-Pit.
-Dobra,
dobra żartuję. Na pewno dobrze się nią zajmie.
Zadzwonił
dzwonek. Środkowy wstał i poszedł otworzyć. Po chwili do
mieszkania wleciał wielki huragan.
-Marina-
Igła podszedł do mnie i przytulił- Jak mogłaś tak nas zostawić-
zrobił smutne oczy- Dla wroga!
-Oj
Krzysiu nie przesadzaj.
-A
gdzie masz małą?- do pokoju wszedł Alek.
-Została
we Włoszech z Bartkiem.
-Myślałem,
że ją nam przywieziesz- naburmuszył się libero.
-Tak
i po sądach będę ją wozić?
-No w
sumie racja.
Chłopaki
zaczęli rozkręcać imprezę. Był Ignaczak, Achrem, Drzyzga,
Konarski, Schops
, Penczev i Tichacek. Siedziałam koło Pita i Alka.
Rozmawialiśmy o sezonie ligowym.
-Nasz
nowy fizjoterapeuta nie jest tak fajny jak ty- narzekał przyjmujący.
-Dacie
radę, przyzwyczaicie się szybko.
-Nie
mamy innego wyjścia. Chyba, że …
-Chyba,
że co?- spytałam.
-Chyba,
że wrócisz do Rzeszowa.
-O
nie. Zostaję we Włoszech- od razu powiedziałam.
-Warto
było spróbować- wzruszył ramionami.
Grzesiek:
Siedziałem
w domu z Darią, ale myślami byłem przy Marinie. Chciałem iść na
imprezę do Pita, ale Jankowska postawiła warunek, że mam ją
zabrać, więc zrezygnowałem. Siedziałem na kanapie, a ona trzymała
mi głowę na kolanach. Gdy włączyłem powtórkę meczu od razu
zaczęła narzekać.
-Nie
wystarczy ci jeden raz? Musisz zobaczyć to drugi?
-Muszę-
odpowiedziałem tylko szorstko.
-Przestań
mnie tak traktować- podniosła się.
-Niby
jak?
-Tak,
jakby to przeze mnie rozpadł się twój związek z tamtą
dziewczyną.
-A
nie jest tak? To ty mnie pocałowałaś, a ona pomyślała, że ją
zdradzam i mnie zostawiła.
-Nie
walczyłeś o nią!
-Bo
miała pocieszyciela.
-Dlaczego
ze mną jesteś skoro nadal myślisz o niej? Dlaczego zaproponowałeś
mi, żebym się do ciebie wprowadziła, skoro wolałbyś tu ją?
-Tu
chodzi też o moje dziecko.
-Ono
mi nie przeszkadza. Nie zabroniłam ci się z nim widywać.
-Ty
nie, ale Marina tak. Nie będę przecież do Włoch latał cały
czas.
-Walcz
o prawa do opieki nad nim.
-Nią
i żaden sąd mi ich nie przyzna. Zawsze są po stronie matki, bo ona
jest najbardziej potrzebna dziecku.
-Co
prawda to prawda, ale przyjechała teraz. Może wzięła małą ze
sobą.
-Nie
wzięła- spuściłem głowę.
-Nie
wiem co mam ci poradzić. Tu chyba nie ma dobrego wyjścia.
-Nawet
na pewno nie ma.
-Kochanie.
Nie myśl już o tym. Pomyśl o nas, o naszej przyszłości. Będziemy
mieć własne dzieci i zapomnisz o tamtym.
-Żartujesz
chyba? Mam zapomnieć o swojej córce?- wkurzyłem się.
-Nie
bierz tego do siebie. Tak będzie lepiej.
-Dla
kogo?
-Dla
ciebie, dla mnie, dla nas.
-Dla
mnie na pewno nie- wstałem i poszedłem do sypialni.
No i jest kolejny. Mam nadzieję, że się podoba, bo nie mam ostatnio weny komentujcie :)