środa, 5 czerwca 2013

Rozdział XXIII

     Obudziłam się wtulona w Bartka. Spojrzałam na niego. Słodko wyglądał, gdy spał. Wstałam, na siebie jego koszulkę i poszłam do córki. Wzięłam ją na ręce. Postanowiłem, że nie wrócę do Polski, do Grześka. Nie chciałam go widzieć. Wierenika nie będzie miała z nim kontaktu. Nie pozwolę na to. Poczułam ręce na biodrach i pocałunek na szyi.
-Do twarzy ci w mojej koszulce- szepnął- Chyba musimy porozmawiać.
-Też tak uważam. Nakarmię małą i pogadamy.
-Ok- pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Westchnęłam. Co ja miałam mu powiedzieć? Kochałam Grześka, chociaż wiedziałam, że do niego nie wrócę. Położyłam córkę i poszłam do Kurka. Robił śniadanie w kuchni.
-Zjesz omlet?
-Jasne- usiadłam na blacie.
Podszedł do mnie i pocałował. Gdy się odsunął miał na twarzy uśmiech. Patrząc na niego nie można było go nie odwzajemnić. Zjedliśmy i usiedliśmy w salonie na kanapie. Przyjmujący wziął mnie za rękę.
-Marina posłuchaj ja się w tobie zakochałem. Wiem, że potrzebujesz czasu, żeby zapomnieć o Grześku, ale ja poczekam. Po prostu bądź ze mną.
-Bartek to nie takie proste. Ja mam córkę z Grześkiem.
-Dla mnie to nie problem. Będę traktował ją jak swoją.
Spojrzał mi w oczy, ujął moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach pocałunek.

Grzesiek:

      Ten artykuł to był jakiś żart. Zaraz po przeczytaniu go zadzwoniłem do Mariny. Nie odbierała. Wybrałem numer do Kurka. Odebrał po trzecim sygnale.
-Halo?
-Bartek jest obok ciebie Marina?
-Eee Grzesiek nie dzwoń już lepiej. Nie macie o czym rozmawiać.
-Czytała? To są kłamstwa! Nigdy bym jej czegoś takiego nie zrobił! Uwierz mi.
-A zdjęcie? Co fotomontaż zrobili? Daj spokój. Wracaj do tej Darii i został Marinę i Wierenikę w spokoju.
-Jak to sobie wyobrażasz? Że nie będę się spotykał z własną córką i kobietą, którą kocham?
-Ty jej nie kochasz. Tak ci się tylko wydaje.
-Nie prawda! Zresztą co ty masz do tego?- już nie wytrzymywałem.
-Jestem z Mariną.
Po tych słowach rozłączył się, a mnie zamurowało. O czym on mówił? To nie mogło być prawdą. Ona nie mogła z nim być. To mój przyjaciel, pewnie kłamał, żeby chronić Marinę. Tylko dlaczego? Przecież znają się od niedawna.

Marina:

      Przysłuchałam się rozmowie Bartka z Grześkiem. Po ostatnim zdaniu zrobiło mi się zimno. Dlaczego on mu o tym powiedział? Kurek spojrzał na mnie uśmiechnięty.
-Teraz powinien dać ci spokój.
-Albo nie. Bartek on może nie wierzyć i wydzwaniać, a ja nie mam zamiaru z nim rozmawiać.
-I nie musisz- przytulił mnie.
Czułam się z nim bezpiecznie. Jednak nadal nie wiedziałam co robić. Znalazłam się w koszmarnej sytuacji. Wtedy Wierenika zaczęła płakać. Już chciałam do niej iść, ale Bartek złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ja pójdę- powiedział zadowolony.
-Ty?
-No ja. W końcu muszę się przyzwyczajać.
Wyminął mnie i poszedł do małej. Westchnęłam i usiadłam w salonie. Bartek chciał zastąpić Wierenice ojca, mi Grześka. Musiałam zapomnieć o środkowym, musiałam wyrzucić go sobie z głowy i z serca. Nie chciałam jednak zniszczyć przyjaźni Kosoka i Kurka. Nie miałam do tego prawa. Wstałam i poszłam zobaczyć jak radzi sobie Bartek. Trzymał moją córkę na rękach i uśmiechał się. Rozczulił mnie ten widok. Przyjmujący położył małą do łóżeczka i odwrócił się do mnie.
-I jak sobie radzę?
-Świetnie. Aż się zdziwiłam.
-Czemu? Będę świetnym ojcem- wypiął dumnie pierś.
-Nie wątpię- położyłam mu ręce na policzkach- Ufam ci. Proszę uczyń mnie i moją córkę szczęśliwymi.
-Taki mam zamiar- uśmiechnął się i pocałował mnie.

Przepraszam was, ale na prawdę nie mam ostatnio czasu. To taki bonus :) Proszę komentujcie.

3 komentarze: