Obudziłam
się wtulona w Bartka. Spojrzałam na niego. Słodko wyglądał, gdy
spał. Wstałam, na siebie jego koszulkę i poszłam do córki.
Wzięłam ją na ręce. Postanowiłem, że nie wrócę do Polski, do
Grześka. Nie chciałam go widzieć. Wierenika nie będzie miała z
nim kontaktu. Nie pozwolę na to. Poczułam ręce na biodrach i
pocałunek na szyi.
-Do
twarzy ci w mojej koszulce- szepnął- Chyba musimy porozmawiać.
-Też
tak uważam. Nakarmię małą i pogadamy.
-Ok-
pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Westchnęłam.
Co ja miałam mu powiedzieć? Kochałam Grześka, chociaż
wiedziałam, że do niego nie wrócę. Położyłam córkę i poszłam
do Kurka. Robił śniadanie w kuchni.
-Zjesz
omlet?
-Jasne-
usiadłam na blacie.
Podszedł
do mnie i pocałował. Gdy się odsunął miał na twarzy uśmiech.
Patrząc na niego nie można było go nie odwzajemnić. Zjedliśmy i
usiedliśmy w salonie na kanapie. Przyjmujący wziął mnie za rękę.
-Marina
posłuchaj ja się w tobie zakochałem. Wiem, że potrzebujesz czasu,
żeby zapomnieć o Grześku, ale ja poczekam. Po prostu bądź ze
mną.
-Bartek
to nie takie proste. Ja mam córkę z Grześkiem.
-Dla
mnie to nie problem. Będę traktował ją jak swoją.
Spojrzał
mi w oczy, ujął moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach
pocałunek.
Grzesiek:
Ten
artykuł to był jakiś żart. Zaraz po przeczytaniu go zadzwoniłem
do Mariny. Nie odbierała. Wybrałem numer do Kurka. Odebrał po
trzecim sygnale.
-Halo?
-Bartek
jest obok ciebie Marina?
-Eee
Grzesiek nie dzwoń już lepiej. Nie macie o czym rozmawiać.
-Czytała?
To są kłamstwa! Nigdy bym jej czegoś takiego nie zrobił! Uwierz
mi.
-A
zdjęcie? Co fotomontaż zrobili? Daj spokój. Wracaj do tej Darii i
został Marinę i Wierenikę w spokoju.
-Jak
to sobie wyobrażasz? Że nie będę się spotykał z własną córką
i kobietą, którą kocham?
-Ty
jej nie kochasz. Tak ci się tylko wydaje.
-Nie
prawda! Zresztą co ty masz do tego?- już nie wytrzymywałem.
-Jestem
z Mariną.
Po
tych słowach rozłączył się, a mnie zamurowało. O czym on mówił?
To nie mogło być prawdą. Ona nie mogła z nim być. To mój
przyjaciel, pewnie kłamał, żeby chronić Marinę. Tylko dlaczego?
Przecież znają się od niedawna.
Marina:
Przysłuchałam
się rozmowie Bartka z Grześkiem. Po ostatnim zdaniu zrobiło mi się
zimno. Dlaczego on mu o tym powiedział? Kurek spojrzał na mnie
uśmiechnięty.
-Teraz
powinien dać ci spokój.
-Albo
nie. Bartek on może nie wierzyć i wydzwaniać, a ja nie mam zamiaru
z nim rozmawiać.
-I
nie musisz- przytulił mnie.
Czułam
się z nim bezpiecznie. Jednak nadal nie wiedziałam co robić.
Znalazłam się w koszmarnej sytuacji. Wtedy Wierenika zaczęła
płakać. Już chciałam do niej iść, ale Bartek złapał mnie za
rękę. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ja
pójdę- powiedział zadowolony.
-Ty?
-No
ja. W końcu muszę się przyzwyczajać.
Wyminął
mnie i poszedł do małej. Westchnęłam i usiadłam w salonie.
Bartek chciał zastąpić Wierenice ojca, mi Grześka. Musiałam
zapomnieć o środkowym, musiałam wyrzucić go sobie z głowy i z
serca. Nie chciałam jednak zniszczyć przyjaźni Kosoka i Kurka. Nie
miałam do tego prawa. Wstałam i poszłam zobaczyć jak radzi sobie
Bartek. Trzymał moją córkę na rękach i uśmiechał się.
Rozczulił mnie ten widok. Przyjmujący położył małą do
łóżeczka i odwrócił się do mnie.
-I
jak sobie radzę?
-Świetnie.
Aż się zdziwiłam.
-Czemu?
Będę świetnym ojcem- wypiął dumnie pierś.
-Nie
wątpię- położyłam mu ręce na policzkach- Ufam ci. Proszę uczyń
mnie i moją córkę szczęśliwymi.
-Taki
mam zamiar- uśmiechnął się i pocałował mnie.
Przepraszam was, ale na prawdę nie mam ostatnio czasu. To taki bonus :) Proszę komentujcie.
Miły bonus więcej takich poproszę :D
OdpowiedzUsuńAle się porobiło
OdpowiedzUsuńProsimy o kolejny świetny rozdział ;*
OdpowiedzUsuń