Rozpakowałam
się i uśpiłam Wierenikę. Poszłam do kuchni i zastałam tam
Bartka. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-I
jak ci się podoba?
-Jest
dobrze- również się uśmiechnęłam.
-Jutro
biorę cię i małą na trening. Poznasz chłopaków w końcu trochę
tu zostaniesz.
-Mam
nadzieję jednak, że nie tak długo. Chciałabym szybko wrócić z
córką do Grześka.
-Rozumiem,
ale ten Petro jest niebezpieczny. Nie możesz ryzykować, że znów
zabierze małą. Tym razem mógłby coś jej zrobić.
-Wiem-
westchnęłam- Dziękuję jeszcze raz za pomoc.
-Nie
ma sprawy.
Bartek:
Musiałem przyznać, że
Grzesiek znalazł sobie wspaniałą dziewczynę. Następnego dnia
wziąłem ją na trening. Poszła z córką na salę, a ja udałem
się do szatani. Chłopaki od razu znaleźli się przy mnie.
-Gadaj kto to? Piękna
jest. Nie wiedziałem, że masz dziewczynę.
-To nie moja dziewczyna
tylko przyjaciela. Pomagam im i mieszkają u mnie.
-Ty uważaj, bo czasem z
pomagania może się coś narodzić.
Nie zdążyłem
odpowiedzieć, bo wyszedł. Przecież nie mógłbym się z niej
zakochać. To dziewczyna mojego przyjaciela. Przebrałem się i
wyszedłem na boisko. Marina siedziała z córką u przytulała ją.
Uśmiechnąłem się na ten widok.
-A nie mówiłem?- kolega
z drużyny mi szepnął, gdy przechodził.
-Przestań. Po prostu to
słodko wygląda.
-Rozczula cię. Chciałbyś
tam podejść i ją przytulić.
-Przestań- powtórzyłem
i poszedłem się rozciągać.
On nie mógł mieć
racji. Nie mogłem zakochać się w Marinie. Po ćwiczeniach trener
podzielił nas na dwie drużyny. Pierwszego seta wygraliśmy do 22.
W drugim przy stanie 16:16 poszedłem na zagrywkę i spojrzałem na
Marinę. Mrugnęła do mnie i się uśmiechnęła. Poczułem jak po
moim ciele rozlewa się przyjemne ciepło.
-Bartek serwujesz czy
nie?!- wkurzył się trener.
Wygraliśmy 25:21, a
potem 25:19. Podszedłem do szatni z kumplami i przebierałem się.
-Widziałem jak na nią
patrzysz.
-O czym ty mówisz?
-Wtedy co trener cię
ochrzanił. Gapiłeś się na nią.
-Daj już spokój.
Przebrałem się, wziąłem
torbę i wyszedłem. Marina siedziała na sali. Podszedłem do niej i
uśmiechnąłem się.
-To jedziemy?- spytałem.
-Jasne.
W domu byliśmy po 10
minutach. Poszła nakarmić Wierenikę, a ja robiłem obiad. Czułem
jakbym miał rodzinę i tak to wyglądało dla postronnego
obserwatora. Mąż z żoną wracają do domu, ona idzie nakarmić
córkę, on przygotowuję dla nich obiad. Nie, nie, nie. Musiałem
wyrzucić to z głowy. Wtedy weszła Marina.
-Mała śpi.
-To dobrze. Siadaj już
podaję.
-A co dobrego szykujesz?
-Spaghetti. Może być?
-Jasne- uśmiechnęła
się.
Gdy zjedliśmy uparła
się, że ona pozmywa. Po chwili ustąpiłem. Wtedy obudziła się
Wierenika.
-Ja pójdę-
powiedziałem.
Wszedłem do pokoju i
wziąłem ją na ręce. Była słodka i patrzyła na mnie
czekoladowymi oczami. Uśmiechnąłem się lekko i nawet nie
zauważyłem jak przestała płakać.
-Jak to zrobiłeś?-
Marina opierała się o drzwi- Zwykle trzeba długo ją nosić, żeby
przestała płakać.
-Nie wiem. Po prostu
wziąłem ją na ręce.
-To chyba będę musiała
zatrudnić cię jako niańkę- zaśmiała się.
-Służę pomocą.
Wzięła ode mnie córkę
i przewinęła ją, a potem położyła. Obserwowałem ją cały
czas. Chciałem mieć rodzinę, ale jakoś mi to nie wychodziło. One
to była namiastka tego. Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie.
Usiadła obok mnie.
-Musisz mnie tego
nauczyć.
-Czego?
-Uspokajania Wiereniki.
-Ale ja nie mam pojęcia,
dlaczego przestała płakać.
-Musiała cię polubić.
Wstała i poszła do
łazienki. Gdy usłyszałem, że wychodzi podszedłem do niej.
Uśmiechała się. Podszedłem bliżej, oparłem ręce o ścianę
tak, że nie mogła uciec. Spojrzała mi w oczy, a ja złożyłem
pocałunek na jej ustach.
Mały prezent ode mnie, bo od dziś zaczynam przerwę w pisaniu. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, bo mam teraz dużo nauki. Mam nadzieję, że zaczekacie. Komentujcie jak się podoba :)
No to teraz namieszałaś :P
OdpowiedzUsuńDodaj jeszcze jeden, malutki, malusi rozdzialik :D
No ostro namieszałaś musze ci powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńWpis jak zwykle super pozdrawiam <3
Świetny rozdział. Proszę pisz dalej. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń