W
szpitalu czekałem długo. Nie wiedziałem co się z nią dzieje. W
końcu lekarz wyszedł z sali i podszedł do mnie.
-Pan
przywiózł panią Mazajło?- spytał.
-Tak,
co z nią?
-Jest
pan z rodziny?
-Nie,
ale ona nie ma tu żadnej rodziny.
-No
dobrze. Jej stan jest ciężki, ale stabilny. Niestety nie udało nam
się uratować dziecka i poroniła. Przepraszam muszę iść do
innych pacjentów.
To
był szok. Marina była w ciąży. To dlatego nie chciała zostawić
tego drania, który ją bił? Bała się, że zostanie sama z
dzieckiem? Tyle pytań chodziło mi po głowie.
-Panie
doktorze- zatrzymałem go- Czy mogę do niej wejść?
-Może
pan, ale ostrzegam, że jest nieprzytomna.
-Dziękuję-
w tym momencie zadzwonił mi telefon. Trener- Halo?- odebrałem
niepewnie.
-Grzesiek,
gdzie ty jesteś?!- był wkurzony.
-W
szpitalu. Znalazłem Marinę pobitą i ją przywiozłem.
-A-
zrobiło mu się głupio- Dobrze, ale jutro widzę cię na treningu.
-Oczywiście,
ale jej chyba nie będzie.
-To
zrozumiałem. Wracam do reszty. Pozdrów ją.
-Dobrze-
rozłączyłem się i wszedłem do sali.
Gdy
zobaczyłem ją przypiętą do tych wszystkich urządzeń serce mi
się krajało. Nie mogłem jej pomóc. Bałem się jak zareaguje na
wieść, że poroniła. Chciałem ją przytulić, pocieszyć,
uchronić przed wszystkim, ale ona to odrzucała. Teraz miałem
nadzieję, że się coś zmieni. Nie będzie już przywiązana do
tego gościa, który ją tak urządził. W końcu będzie mogła go
zostawić. Usiadłem obok jej łóżka i wziąłem ją za rękę.
Poczułem, że ją ścisnęła.
-Marina?
Słyszysz mnie?
-Grzesiek?-
ledwo było ją słychać- Co się stało? Gdzie jestem?
-W
szpitalu. Znalazłem cię w mieszkaniu całą we krwi. Co się stało.
Zobaczyłam,
że jej ręka powędrowała na brzuch. Popatrzyła na mnie znacząco.
Spuściłem głowę.
-Przykro
mi- powiedziałem- Lekarzom nie udało się uratować dziecka.
Po
jej policzku popłynęły łzy. Nic nie powiedziała tylko odwróciła
głowę. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienia.
-Proszę
powiedz co się stało.
-Nie
mieszaj się w to- usłyszałem.
-Jak
to? Przez niego poroniłaś, a nadal nie chcesz mi nic powiedzieć?-
zdenerwowałem się- On zabił wasze dziecko. Musisz go zostawić.
Następnym razem to możesz być ty.
-Ty
nic nie rozumiesz. Ja nie mogę od niego odejść. Nie pozwoli mi.
Znajdzie mnie wszędzie.
-Będę
cię chronił- powiedziałem zanim pomyślałem.
-Proszę
cię. To nie jest twój problem tylko mój. Za jakiś czas uwolnię
się od niego, ale dopóki mam u niego dług nie mogę odejść.
-Chodzi
o pieniądze? Dam ci je. Tylko zostaw go w końcu.
-Nie
potrzebuję jałmużny. Sama sobie poradzę.
-To
nie jest jałmużna. Może to być pożyczka. Oddasz mi kiedy
będziesz miała.
-A
co chcesz w zamian?
-Nic.
Czemu myślisz, że czegoś od ciebie chcę?
-Nigdy
nie dostałam niczego za nic. Zawsze ktoś chciał coś w zamian. Nie
rozumiem. Dlaczego chcesz mi pomóc?
-Ja-
ciężko mi było powiedzieć, że się w niej zakochałem.
Już
miałem jej wszystko wyznać, gdy do sali wszedł lekarz. Zaczął
wszystko sprawdzać. W końcu skończył.
-Za
chwilę będzie tu policja- zakomunikował.
-Słucham?-
Marina starała się podnieść.
-Została
pani brutalnie pobita. W takich sytuacjach mamy obowiązek zgłosić
na policję takie zajście. Proszę na razie wypoczywać- dodał i
wyszedł.
-Powiesz
mi co się stało?- spytałem.
-To
dziecko- wzięła głęboki oddech- To dziecko było jego.
-Domyśliłem
się. Myślałem, że to dlatego nie chciałaś od niego odejść, bo
bałaś się zostać sama z dzieckiem.
-On
mnie zgwałcił- powiedziała przez łzy, a mnie zamurowało- Ono
było owocem gwałtu, ale i tak je pokochałam, chociaż na początku
się przestraszyłam. Dowiedziałam się o ciąży wczoraj jak
poszłam po wasze wyniki. Zemdlałam w szpitalu i lekarz mnie zbadał.
Dziś koło 5 Petro wrócił do mieszkania kompletnie pijany- głos
jej się złamał- Stłukł wazon. Chciałam mu pomóc sprzątać.
Zrobił mi awanturę o ciebie.
-Jak
to o mnie?- zdziwiłem się.
-Przyjechał
pod halę i widział jak rozmawialiśmy. Od razu odjechał i nie
wiedział, że poszłam sama. Gdy mu to powiedziałam nie uwierzył
mi i mnie pobił.
-Spokojnie-
wstałem i przytuliłem ją.
Do
sali weszli policjanci. Spojrzałem Marinie w oczy. Bałem się, że
zacznie kłamać, bo będzie się bała tego gnojka.
No i kolejny rozdział. Komentujcie ;)
wow! świetny :3 masz talent!
OdpowiedzUsuńświetny blog z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuń