niedziela, 5 maja 2013

Rozdział IV

       W szpitalu czekałem długo. Nie wiedziałem co się z nią dzieje. W końcu lekarz wyszedł z sali i podszedł do mnie.
-Pan przywiózł panią Mazajło?- spytał.
-Tak, co z nią?
-Jest pan z rodziny?
-Nie, ale ona nie ma tu żadnej rodziny.
-No dobrze. Jej stan jest ciężki, ale stabilny. Niestety nie udało nam się uratować dziecka i poroniła. Przepraszam muszę iść do innych pacjentów.
To był szok. Marina była w ciąży. To dlatego nie chciała zostawić tego drania, który ją bił? Bała się, że zostanie sama z dzieckiem? Tyle pytań chodziło mi po głowie.
-Panie doktorze- zatrzymałem go- Czy mogę do niej wejść?
-Może pan, ale ostrzegam, że jest nieprzytomna.
-Dziękuję- w tym momencie zadzwonił mi telefon. Trener- Halo?- odebrałem niepewnie.
-Grzesiek, gdzie ty jesteś?!- był wkurzony.
-W szpitalu. Znalazłem Marinę pobitą i ją przywiozłem.
-A- zrobiło mu się głupio- Dobrze, ale jutro widzę cię na treningu.
-Oczywiście, ale jej chyba nie będzie.
-To zrozumiałem. Wracam do reszty. Pozdrów ją.
-Dobrze- rozłączyłem się i wszedłem do sali.
Gdy zobaczyłem ją przypiętą do tych wszystkich urządzeń serce mi się krajało. Nie mogłem jej pomóc. Bałem się jak zareaguje na wieść, że poroniła. Chciałem ją przytulić, pocieszyć, uchronić przed wszystkim, ale ona to odrzucała. Teraz miałem nadzieję, że się coś zmieni. Nie będzie już przywiązana do tego gościa, który ją tak urządził. W końcu będzie mogła go zostawić. Usiadłem obok jej łóżka i wziąłem ją za rękę. Poczułem, że ją ścisnęła.
-Marina? Słyszysz mnie?
-Grzesiek?- ledwo było ją słychać- Co się stało? Gdzie jestem?
-W szpitalu. Znalazłem cię w mieszkaniu całą we krwi. Co się stało.
Zobaczyłam, że jej ręka powędrowała na brzuch. Popatrzyła na mnie znacząco. Spuściłem głowę.
-Przykro mi- powiedziałem- Lekarzom nie udało się uratować dziecka.
Po jej policzku popłynęły łzy. Nic nie powiedziała tylko odwróciła głowę. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienia.
-Proszę powiedz co się stało.
-Nie mieszaj się w to- usłyszałem.
-Jak to? Przez niego poroniłaś, a nadal nie chcesz mi nic powiedzieć?- zdenerwowałem się- On zabił wasze dziecko. Musisz go zostawić. Następnym razem to możesz być ty.
-Ty nic nie rozumiesz. Ja nie mogę od niego odejść. Nie pozwoli mi. Znajdzie mnie wszędzie.
-Będę cię chronił- powiedziałem zanim pomyślałem.
-Proszę cię. To nie jest twój problem tylko mój. Za jakiś czas uwolnię się od niego, ale dopóki mam u niego dług nie mogę odejść.
-Chodzi o pieniądze? Dam ci je. Tylko zostaw go w końcu.
-Nie potrzebuję jałmużny. Sama sobie poradzę.
-To nie jest jałmużna. Może to być pożyczka. Oddasz mi kiedy będziesz miała.
-A co chcesz w zamian?
-Nic. Czemu myślisz, że czegoś od ciebie chcę?
-Nigdy nie dostałam niczego za nic. Zawsze ktoś chciał coś w zamian. Nie rozumiem. Dlaczego chcesz mi pomóc?
-Ja- ciężko mi było powiedzieć, że się w niej zakochałem.
Już miałem jej wszystko wyznać, gdy do sali wszedł lekarz. Zaczął wszystko sprawdzać. W końcu skończył.
-Za chwilę będzie tu policja- zakomunikował.
-Słucham?- Marina starała się podnieść.
-Została pani brutalnie pobita. W takich sytuacjach mamy obowiązek zgłosić na policję takie zajście. Proszę na razie wypoczywać- dodał i wyszedł.
-Powiesz mi co się stało?- spytałem.
-To dziecko- wzięła głęboki oddech- To dziecko było jego.
-Domyśliłem się. Myślałem, że to dlatego nie chciałaś od niego odejść, bo bałaś się zostać sama z dzieckiem.
-On mnie zgwałcił- powiedziała przez łzy, a mnie zamurowało- Ono było owocem gwałtu, ale i tak je pokochałam, chociaż na początku się przestraszyłam. Dowiedziałam się o ciąży wczoraj jak poszłam po wasze wyniki. Zemdlałam w szpitalu i lekarz mnie zbadał. Dziś koło 5 Petro wrócił do mieszkania kompletnie pijany- głos jej się złamał- Stłukł wazon. Chciałam mu pomóc sprzątać. Zrobił mi awanturę o ciebie.
-Jak to o mnie?- zdziwiłem się.
-Przyjechał pod halę i widział jak rozmawialiśmy. Od razu odjechał i nie wiedział, że poszłam sama. Gdy mu to powiedziałam nie uwierzył mi i mnie pobił.
-Spokojnie- wstałem i przytuliłem ją.
Do sali weszli policjanci. Spojrzałem Marinie w oczy. Bałem się, że zacznie kłamać, bo będzie się bała tego gnojka.

No i kolejny rozdział. Komentujcie ;)

2 komentarze:

  1. wow! świetny :3 masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń