czwartek, 16 maja 2013

Rozdział X

-Chcesz powiedzieć, że...- nie umiałem dokończyć.
-Chcę powiedzieć, że się w tobie zakochałam. Mimo że cały czas starałam się temu zaprzeczać i samą siebie przekonywałam, że tak nie jest to już dłużej nie mogę.
-Marina- szepnąłem.
Zbliżyłem się do niej, położyłem ręce na policzkach i musnąłem jej wargi. Czułem, że zaraz oszaleję ze szczęścia. Tak długo na to czekałem. Odsunąłem się od niej i spojrzałem jej w oczy. Widziałem w nich nadzieję.
-Przenieś się do mnie- powiedziałem- Będę cię chronił przed tym kretynem. Nigdy więcej nie pozwolę, żeby cię skrzywdził.
-Grzesiek, ale czy to nie jest za wcześnie?
-Dla mnie nie. Nawet nie wiesz ile na ciebie czekałem.
Uśmiechnęła się i mnie pocałowała. Oparłem ją o ścianę i całowałem po szyi. Ściągnęła mi koszulkę i znów pocałowała. W tym momencie zadzwoniła jej komórka.
-Chyba kogoś pogięło!- wkurzyłem się.
Zaśmiała się i wyciągnęła telefon z kieszeni. Uśmiech od razu zniknął z jej twarzy. Domyśliłem się kto dzwoni.
-Daj mi komórkę- poprosiłem.
-Nie- powiedziała i odebrała, a potem dała na głośnomówiący.
-Nie wiem jakim cudem uciekłaś, ale wiedz, że nie spocznę póki cię nie znajdę!- krzyczał- Nigdy nie dopuszczę do tego, żebyś była z tym siatkarzem! Możesz być tylko ze mną rozumiesz?!
-Petro proszę, daj mi spokój- miała błagalny głos.
-Nigdy rozumiesz?! Będziesz z nim, ale po moim trupie!- rozłączył się.
Spojrzałem na Marinę. Po jej policzkach popłynęły łzy. Przytuliłem ją.
-Nigdy nie pozwolę, żeby cokolwiek ci zrobił.
-Grzesiek, ale ja się nie boję o siebie. Boję się o ciebie. Jeśli przeze mnie coś ci się stanie nie przeżyję tego.
-Nie mów tak- pocałowałem ją- Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Uśmiechnąłem się i wpiłem się w jej usta. Oddawała każdy pocałunek. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Ściągnąłem jej bluzkę, a potem spodnie. Nie pozostała mi dłużna i zostałem w samych bokserkach. Delikatnie położyłem ją na łóżku.

Marina:

        Czułam się zupełnie inaczej będąc z Grześkiem. W przeciwieństwie do Petra był delikatny i czuły. W jego ramionach czułam się cudownie i bezpiecznie. Cały strach uleciał i zastąpiło go inne uczucie. Miłość. Wtuliłam się w siatkarza i uśmiechnęłam. Gładził mnie po ramieniu.
-Teraz wszystko się zmieni. Cieszę się, że pozwoliłaś się sobą zająć- pocałował mnie w czubek głowy.
-Dziękuję ci za wszystko. Jesteś wspaniały.
Przytulił mnie mocniej. Tak wtuleni zasnęliśmy. Następnego dnia razem z Grześkiem pojechaliśmy na halę. Chłopaki bardzo miło mnie przywitali. Pytali czy już się dobrze czuję, czy dam radę pracować.
-Na prawdę nic mi nie jest. Mogę normalnie pracować.
W końcu mi uwierzyli. Po treningu przyszedł do mnie na masaż Alek, a potem Zbyszek.
-Słyszałem co się stało- zaczął.
-Nie ma o czym mówić.
-Nie wydaje mi się. Ten Petro jest niebezpieczny.
-Wiem. Policja go szuka. Proszę nie rozmawiajmy o tym.
-No dobra.
Po skończonej pracy wyszłam przed halę. Miałam tam zaczekać na Grześka. W pewnym momencie poczułam na sobie czyiś wzrok. Czułam się niezręcznie i zaczęłam oglądać. Siedział w krzakach. W tym momencie wyszedł Kosok. Podszedł do mnie i chciał pocałować, ale mu nie pozwoliłam.
-Co się dzieje?
-On tam jest.
-Kto?
-Petro. Siedzi w krzakach.
W tym momencie wybiegł i zaczął uciekać. Środkowy pobiegł za nim. Po chwili wrócił.
-Zgubiłem go. Idziemy na policję.
-Po co?
-Zgłosić to.
Po 10 minutach byliśmy na komisariacie. Siatkarz zrobił sporą awanturę. Krzyczał, że policja nawet nie próbuje go złapać, skoro bezkarnie chodzi po ulicy. Policjant poprosił go o wyjście.
-Proszę pani- zwrócił się do mnie- Dla pani własnego dobra i ludzi w pani otoczeniu powinna pani zniknąć z miasta. Czy byłaby taka możliwość?
Zastanawiałam się tylko chwilę. Kiwnęłam twierdząco głową. 

Dodaje rozdział wcześniej niż zamierzałam, ale jakoś mi się smutno zrobiło po skończeniu pierwszego opowiadania. Komentujcie :) 

1 komentarz:

  1. Cudowny rozdział, zresztą jak każdy ;) Uwielbiam twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń