Czułam
jak zjeżdża nożem po mojej szyi, a potem dekolcie. Lekki nacisk
ostrza sprawiał, że strasznie się bałam. Wtedy usłyszałam
dźwięk mojej komórki. Petro zabrał nóż z mojej skóry i
wyciągnął z kieszeni mój telefon.
-Grzesiek-
powiedział- Co cię z nim łączy?- zdjął mi knebel.
-Nic-
odpowiedziałam.
-Kłamiesz!-
krzykną i uderzył mnie w twarz.
-Mówię
prawdę.
-Nie
wierzę ci. Pewnie chciałaś uwieść siatkarza, a mnie zostawić.
Nie pozwolę ci na to. Zostaniesz tu ze mną. Nie zabiję cię.
Będziesz cierpieć, że nie możesz być ze swoją siatkarzyną.-
zaśmiał się i wyszedł.
Zobaczyłam,
że zostawił moją komórkę na stoliku koło noża. Gdy usłyszałam
trzaśnięcie drzwiami starałam przesunąć się do stolika. Po
chwili udało mi się to. Z trudem strąciłam telefon na materac. W
tym momencie znów rozległ się dźwięk dzwonka. Udało mi się
nacisnąć zieloną słuchawkę.
-Marina?!-
usłyszałam głos Kosoka- Przepraszam za wszystko błagam, powiedz
gdzie jesteś?- w jego głosie dało się wyczuć rozpacz.
-Grzesiek
błagam zabierz mnie stąd- łamał mi się głos, a po policzkach
leciały łzy.
-Co
się stało?!- przeraził się.
-Petro
mnie znalazł. Nie wiem gdzie jestem, w jakimś magazynie.
-Zabiję
tego gnoja! Ale nic nie widzisz?
-Nic
okna są wysoko. Nic też nie słyszę. Żadnych aut. To opuszczony
magazyn.
-Chyba
wiem gdzie jesteś. Spokojnie zaraz będę.
-Grzesiek
boję się. Co jeśli on wróci zanim przyjedziesz?
-Nie
bój się. Zaraz będę.
Rozłączył
się. Nie umiałam pohamować łez. Była przerażona. Czekałam na
środkowego, a czas dłużył mi się niemiłosiernie. W końcu
usłyszałam otwieranie drzwi. Serce zaczęło walić mi jak
oszalałe. Nie wiedziałam czy to Petro, czy Grzesiek.
-Marina?!-
usłyszałam wołanie środkowego.
-Tu
jestem!- krzyknęłam i starałam się jakoś podnieść.
-Marina-
w jego głosie dało się słyszeć ulgę.
Wziął
nóż ze stołu i rozciął liny na moich nogach i rękach. Pierwsze
co zrobiłam to przytuliłam go. Z moich oczu nadal leciały łzy.
Pogłaskał mnie po włosach.
-Wszystko
będzie dobrze- szepnął i pomógł mi wstać.
Zachwiałam
się. Przez mocno zawiązane liny krew mi źle krążyła i miałam
nogi jak z waty. Grzesiek wziął mnie na ręce i wybiegł z
magazynu. Dopiero, gdy ujechaliśmy kawałek odetchnęłam z ulgą.
-Dziękuję
ci- ledwo było mnie słyszeć.
-Nie
ma za co. Jeśli sobie pomyślę, że mógł cię zabić to aż się
we mnie gotuje.
-On
by mnie nie zabił.
-Jeszcze
go bronisz?!- wkurzył się.
-Sam
mi to powiedział. Uważał, że się w tobie zakochałam. Uznał, że
będę cierpieć jeśli nie będę mogła być z tobą tylko będę
musiała być z nim. Nie zabiłby mnie- powtórzyłam.
-Nie
wierzę. Pewnie tak mówił, żeby cię zwieść.
-Nie.
Nic by mi nie zrobił. Jestem pewna.
-Jeszcze
go bronisz?! On próbował cię zabić! Zabił wasze dziecko!-
środkowy już nie wytrzymywał.
-On
nie wiem- szepnęłam.
-Nie
wie o czym?!
-Że
byłam w ciąży.
Więcej
się nie odzywaliśmy. Przywiózł mnie do siebie. Poszłam do
łazienki i zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Miałam czerwone,
podkrążone oczy. Udało mi się w jakiś sposób ogarnąć. Wyszłam
z łazienki i usłyszałam rozmowę Grześka.
-Piotrek
proszę cię. Daj mi czas. Chcę z nią porozmawiać...Opowiem ci jak
się spotkamy...Tak to sprawka Petra...Ok to cześć.
Podeszłam
do niego i położyłam rękę na ramieniu. Odwrócił się do mnie i
uśmiechnął lekko.
-Wiesz
co jest najgorsze w tym co powiedział Petro?- nie czekając na
odpowiedź mówiłam dalej- Że chyba miał rację.
No to kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Komentujcie :)
PS: Rozdział z dedykacją dla mojej koleżanki. Iguś masz rycerzyka ;)
PS: Rozdział z dedykacją dla mojej koleżanki. Iguś masz rycerzyka ;)
Brawa dla rycerzyka Grzesia! :) Nareszcie pokazał na co go stać!
OdpowiedzUsuńDzięki Monia za dedykację :)
OdpowiedzUsuńSuper piszesz :D Masz bujną wyobraźnię :D Bosko ! :D
OdpowiedzUsuń