środa, 15 maja 2013

Rozdział IX

         Czułam jak zjeżdża nożem po mojej szyi, a potem dekolcie. Lekki nacisk ostrza sprawiał, że strasznie się bałam. Wtedy usłyszałam dźwięk mojej komórki. Petro zabrał nóż z mojej skóry i wyciągnął z kieszeni mój telefon.
-Grzesiek- powiedział- Co cię z nim łączy?- zdjął mi knebel.
-Nic- odpowiedziałam.
-Kłamiesz!- krzykną i uderzył mnie w twarz.
-Mówię prawdę.
-Nie wierzę ci. Pewnie chciałaś uwieść siatkarza, a mnie zostawić. Nie pozwolę ci na to. Zostaniesz tu ze mną. Nie zabiję cię. Będziesz cierpieć, że nie możesz być ze swoją siatkarzyną.- zaśmiał się i wyszedł.
Zobaczyłam, że zostawił moją komórkę na stoliku koło noża. Gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami starałam przesunąć się do stolika. Po chwili udało mi się to. Z trudem strąciłam telefon na materac. W tym momencie znów rozległ się dźwięk dzwonka. Udało mi się nacisnąć zieloną słuchawkę.
-Marina?!- usłyszałam głos Kosoka- Przepraszam za wszystko błagam, powiedz gdzie jesteś?- w jego głosie dało się wyczuć rozpacz.
-Grzesiek błagam zabierz mnie stąd- łamał mi się głos, a po policzkach leciały łzy.
-Co się stało?!- przeraził się.
-Petro mnie znalazł. Nie wiem gdzie jestem, w jakimś magazynie.
-Zabiję tego gnoja! Ale nic nie widzisz?
-Nic okna są wysoko. Nic też nie słyszę. Żadnych aut. To opuszczony magazyn.
-Chyba wiem gdzie jesteś. Spokojnie zaraz będę.
-Grzesiek boję się. Co jeśli on wróci zanim przyjedziesz?
-Nie bój się. Zaraz będę.
Rozłączył się. Nie umiałam pohamować łez. Była przerażona. Czekałam na środkowego, a czas dłużył mi się niemiłosiernie. W końcu usłyszałam otwieranie drzwi. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Nie wiedziałam czy to Petro, czy Grzesiek.
-Marina?!- usłyszałam wołanie środkowego.
-Tu jestem!- krzyknęłam i starałam się jakoś podnieść.
-Marina- w jego głosie dało się słyszeć ulgę.
Wziął nóż ze stołu i rozciął liny na moich nogach i rękach. Pierwsze co zrobiłam to przytuliłam go. Z moich oczu nadal leciały łzy. Pogłaskał mnie po włosach.
-Wszystko będzie dobrze- szepnął i pomógł mi wstać.
Zachwiałam się. Przez mocno zawiązane liny krew mi źle krążyła i miałam nogi jak z waty. Grzesiek wziął mnie na ręce i wybiegł z magazynu. Dopiero, gdy ujechaliśmy kawałek odetchnęłam z ulgą.
-Dziękuję ci- ledwo było mnie słyszeć.
-Nie ma za co. Jeśli sobie pomyślę, że mógł cię zabić to aż się we mnie gotuje.
-On by mnie nie zabił.
-Jeszcze go bronisz?!- wkurzył się.
-Sam mi to powiedział. Uważał, że się w tobie zakochałam. Uznał, że będę cierpieć jeśli nie będę mogła być z tobą tylko będę musiała być z nim. Nie zabiłby mnie- powtórzyłam.
-Nie wierzę. Pewnie tak mówił, żeby cię zwieść.
-Nie. Nic by mi nie zrobił. Jestem pewna.
-Jeszcze go bronisz?! On próbował cię zabić! Zabił wasze dziecko!- środkowy już nie wytrzymywał.
-On nie wiem- szepnęłam.
-Nie wie o czym?!
-Że byłam w ciąży.
Więcej się nie odzywaliśmy. Przywiózł mnie do siebie. Poszłam do łazienki i zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Miałam czerwone, podkrążone oczy. Udało mi się w jakiś sposób ogarnąć. Wyszłam z łazienki i usłyszałam rozmowę Grześka.
-Piotrek proszę cię. Daj mi czas. Chcę z nią porozmawiać...Opowiem ci jak się spotkamy...Tak to sprawka Petra...Ok to cześć.
Podeszłam do niego i położyłam rękę na ramieniu. Odwrócił się do mnie i uśmiechnął lekko.
-Wiesz co jest najgorsze w tym co powiedział Petro?- nie czekając na odpowiedź mówiłam dalej- Że chyba miał rację.

No to kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Komentujcie :)
PS: Rozdział z dedykacją dla mojej koleżanki. Iguś masz rycerzyka ;) 

3 komentarze:

  1. Brawa dla rycerzyka Grzesia! :) Nareszcie pokazał na co go stać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Monia za dedykację :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super piszesz :D Masz bujną wyobraźnię :D Bosko ! :D

    OdpowiedzUsuń