środa, 22 maja 2013

Rozdział XIII

-Wyjdź za mnie- powtórzył.
-Aleks proszę cię. Ty wcale tego nie chcesz.
-Chcę- przysunął się do mnie- Od zawsze byłem w tobie zakochany. Jeszcze jak byliśmy w domu dziecka. Pamiętasz jaki byłem smutny, gdy mnie adoptowali? Nie chciałem cię zostawiać. Albo kiedy się dowiedziałem, że wyjeżdżasz z Petrem, z Ukrainy? Myślałem, że mi serce pęknie. Teraz możemy być razem. Zaopiekuję się tobą, dam nazwisko dziecku i dom. Ludzie nie będą mieli powodów do plotek.
-Byłbyś na to gotów dla mnie?
-No pewnie. W każdej chwili.
Przytuliłam się do niego. Wiedziałam, że nigdy nie zastąpi mi Grześka, ale musiałam coś zrobić ze swoim życiem.
-Aleks ja nie umiem wziąć z tobą ślubu, a na pewno jeszcze nie teraz. Daj mi czas na przemyślenie tego wszystkiego.
-Dam ci tyle czasu ile będziesz chciała.
-Do porodu- powiedziałam.
-Niech będzie, ale wprowadź się do mnie. Odciążysz Tatianę, a ja się zajmę tobą i dzieckiem. Zgadzasz się?
-Tak- uśmiechnęłam się lekko.
-Cieszę się. Pomogę ci przewieźć rzeczy kiedy tylko będziesz chciała.
-Może być jutro?- spytałam.
-Jasne- przytulił mnie i pocałował w czoło.

Grzesiek:

      Minęły trzy miesiące. Nadal nic nie wiedziałem o Marinie jakby zapadła się pod ziemię. Detektyw cały czas mówił, że jej szuka, że to nie takie proste, bo na Ukrainie ciężko kogoś znaleźć. Strasznie mnie denerwował. Myślałem nie raz żeby go zwolnić, ale musiałem znaleźć Marinę. Wiedziałem, że nie mogę bez niej żyć. Któregoś dnia znów do niego poszedłem. Miał uchylone drzwi i rozmawiał przez telefon.
-No słuchaj nawet nie wiesz jaka to kopalnia kasy- mówił- Ja nic nie robię, nikogo nie szukam, a oni liczą na to, że znajdę tę osobę i mi płacą. Normalnie kasa za nic. Lepszej roboty nie można sobie wyobrazić- śmiał się.
Aż się we mnie zagotowało. Straciłem przez tego idiotę tyle czasu! Od czterech miesięcy nie wiem co się z nią dzieje. Wszedłem zdenerwowany do gabinetu.
-Muszę kończyć- odłożył słuchawkę- Mam dla pana dobre wieści- zaczął zanim zdążyłem się odezwać- Chyba znalazłem pana...przyjaciółkę.
-Tak?- spytałem ironicznie- A gdzie?
-Nie mogę jeszcze tego zdradzić, bo nie mam pewnej informacji.
-A kiedy będzie pan miał pewną informację?
-Może za tydzień- odpowiedział- A jeśli chodzi o kwestię finansowe- uśmiechnął się lekko pod nosem.
-Jakie kwestie finansowe?!- wkurzyłem się- Pan jest oszustem! Wiem wszystko! Pozwę pana do sądu!
Wyszedłem od niego i pojechałem od razu do Pita. Wysłuchał mnie i pocieszył, ale nie umiałem myśleć o niczym prócz Mariny.
-Otrząśnij się!- Pit już tracił do mnie cierpliwość- Wiem, że ją kochasz, ale znasz takie powiedzenia? Jeśli kogoś kochasz pozwól mu odejść, a jeśli naprawdę cię kocha to wróci.
-Ale ja nie chcę dłużej czekać!

Marina:

     Mój brzuszek już zaczął się zaokrąglać. Na myśl o tym, że za pięć miesięcy będę mieć dziecko uśmiechałam się. Przeniosłam się do Aleksa. Pomagał mi we wszystkim, dbał o to, żebym się nie denerwowała i zdrowo odżywiała. Chodził nawet ze mną do ginekologa, jednak nadal myślałam o Grześku. Nosiłam pod sercem jego dziecko. Ludzie zauważali już moją ciążę. Cały czas pytali kiedy z Aleksem weźmiemy ślub, bo przecież dziecko wymaga, żebyśmy byli małżeństwem. Denerwowało mnie to, ale jakoś wytrzymywałam.
-Marina o której idziesz jutro do lekarza?
-O 12, a co?
-Idę z tobą- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
-Ale masz dyżur- zdziwiłam się.
-Zamieniłem się z kolegą i mogę z tobą iść do ginekologa.
-To super- wysiliłam się na uśmiech.
Nie chciałam przyznać, że wolałabym iść tam z Grześkiem, że chciałabym, żeby wiedział o dziecku, był przy mnie, wspierał. Pewnie już o mnie zapomniał i znalazł sobie inną. W końcu minęło tyle czasu. 

Rozdział dla was. Proszę komentujcie :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz