-Chcemy
zadać pani kilka pytań. Powinien pan wyjść- zwrócił się do
Grześka.
-A
mogę zostać?
-Nie.
Musimy przesłuchać panią.
Kosok
wyszedł, a policjanci zaczęli zadawać pytania. Wahałam się czy
powiedzieć prawdę. Bałam się, że Petro będzie chciał się
zemścić.
-No
więc. Kto panią pobił?- spytał jeden z policjantów.
-Nie
wiem.
-Ale
jak to pani nie wie?
-To
było włamanie- starałam się, żeby głos mi się nie łamał i
brzmiał pewnie.
Wtedy
wszedł Grzesiek. Miał smutne oczy. Wiedziałam, że słyszał
wszystko. Widziałam, że boli go to, że nie mówię prawdy i Petro
nie poniesie konsekwencji.
-Co
pan tu robi? Mówiłem, że ma pan zostać na zewnątrz.
-Tak
wiem, ale nie mogę znieść, że ona kryje tego drania.
-Pan
coś wie w tej sprawie?
Spojrzał
mi w oczy. Pokręciłam głowę, żeby tego nie robił, ale
domyślałam się, że mnie nie posłucha.
-Pobił
ją jej- zawahał się- chłopak- dokończył.
-Jak
się nazywa?
-Petro.
Nazwiska nie znam.
-Jak
się nazywa pani chłopak?
Spuściłam
głowę i nie odzywałam się. Nie chciałam jeszcze bardziej sobie
zaszkodzić. Podniosłam głowę i napotkałam smutny wzrok Grześka.
Wzięłam głęboki oddech.
-Burkułak.
Policjant
to zapisał. Potem jeszcze pytali o przebieg zdarzeń. Teraz nie
miałam już nic do ukrycia. Opowiedziałam wszystko po kolei. Po
policzku poleciała mi łza. Gdy policjanci chcieli już wychodzić
środkowy ich zatrzymał.
-Jeszcze
jedno.
-Tak?
Spojrzał
na mnie. Przeraziłam się, gdy zobaczyłam co zamierza.
-Można
go oskarżyć o gwałt.
-On
zgwałcił panią?- spytał.
-Ja...nie...to
znaczy...- zacięłam się.
-Marina
proszę powiedz wszystko.
-Tak.
Zgwałcił mnie.
Policjanci
popatrzyli na siebie i znów zajęli swoje miejsca. Pytali o
wszystko. Kiedy to było, gdzie, gdzie mnie dotykał. Czułam się
koszmarnie. Wszystko wróciło. Gdy wyszli rozpłakałam się.
-Wszystko
będzie dobrze- Grzesiek chciał mnie przytulić.
-Nie
dotykaj mnie- odepchnęłam go. Miał zdziwioną minę- Nie wierzę,
że kazałeś mi to powiedzieć. Wiesz jak się czułam, gdy zadawali
te wszystkie pytania? Czułam się nic nie warta, brudna.
-Nie
mów tak- zaczął.
-Ale
tak jest! Nie waż się do mnie zbliżać! Nie chcę mieć z tobą
nic do czynienia!
Moje
krzyki usłyszała pielęgniarka.
-Co
się tu dzieje?- spytała.
-Proszę
go stąd zabrać i więcej nie wpuszczać.
Miał
koszmarną minę, ale w tamtym momencie się tym nie przejęłam.
Wyszedł z pielęgniarką, a wtedy zupełnie się rozkleiłam.
Grzesiek:
Czułem
się koszmarnie. Wiedziałem, że właśnie mogłem stracić u niej
jakiekolwiek szanse. Poszedłem prosto do Pita.
-Cześć
stary. Co się stało?- spytał, gdy mnie zobaczył.
-Marina
jest w szpitalu.
-Wiem.
Trener nam mówił, że przez jakiś czas nie będziemy mogli do niej
na masaże chodzić.
Opowiedziałem
mu wszystko. Lubiłem w nim to, że słuchał uważnie co mówiłem i
dawał dobre rady.
-Słuchaj,
wiem, że ci się podoba. Obecnie jest zagubiona. Nie wymagaj od niej
zbyt wiele. Właśnie pobił ją chłopak i poroniła. Potrzebuje
czasu.
-Wiem,
ale zabolało mnie to, że mnie wyrzuciła i zabroniła wpuszczać.
-To
może ja do niej pójdę?
-Mógłbyś?
-Jasne.
Tylko czy ona będzie chciała o tobie słyszeć.
-Dzięki
bardzo pomagasz.
-Sorry,
ale mówię jak może być.
-Na
razie załóżmy, że będzie chciała cię słuchać.
No to kolejny rozdział. Komentujcie ;)
genialny z niecierpliwościa czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny? już nie moge sie doczekać
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz. Masz wielki talent :)
OdpowiedzUsuń